Znajdź przestrzeń, żeby się teraz modlić. Odłóż telefon, zamknij inne okna w przeglądarce. Spokojnie przeczytaj Słowo Boże. To słowo, które Bóg dziś kieruje do ciebie. Zadaj sobie pytanie: co to Słowo mówi mi dzisiaj? Później przeczytaj tekst medytacji i zapamiętaj ćwiczenie na jutro!
>> I Czytanie
>> Ewangelia
Jezus, który wędruje po Izraelu jest obrazem Boga, który towarzyszy nam w życiu, który przechodzi pośród naszej codzienności. Bycie niewidomym, to w Ewangeliach określenie ślepoty wewnętrznej, duchowej. Gdy grzeszymy faktycznie jesteśmy niczym ślepcy, nie widzimy bowiem, jak destrukcyjny wpływ może mieć grzech na nasze życie.
Nawrócenie nie jest odwróceniem się od grzechu, ale przede wszystkim zwróceniem się do Boga. Wiemy, że często grzeszymy, choć tego nie chcemy, upadamy mimo tego, że już nie raz obiecywaliśmy poprawę, popełniamy wciąż te same błędy. Chrystus, który wzywa do nawrócenia, to Bóg który wyciąga rękę do człowieka, który chce nas z grzechu wyprowadzić. Bo w walce ze słabościami nie musimy być sami. Zły chciałby, żebyśmy uwierzyli, że w naszej sprawie już nic się nie da zrobić, że grzech za bardzo „wszedł nam w krew”, że wpierw – zanim zwrócimy się do Boga – już musimy być święci. Tymczasem nie ma innej możliwości powstania z upadku, jakim jest grzech, niż Boża łaska i wsparcie. Wstając wciąż samemu, narażamy się tylko na kolejne upadki. Nie da się samemu zaradzić swojej ślepocie.
A gdyby nie zawołali? A gdyby nie uwierzyli? Dalej byliby ślepi. Ciągle byliby obiektem pośmiewiska, ciągle chodziliby głodni i bez dachu nad głową. Nikt nie chciał wówczas takiego pracownika – ślepi, chromi i trędowaci stanowili społeczny margines. Tak działa grzech także w naszym życiu. Izoluje nas od innych, powoduje że uciekamy od ludzi, ukrywamy się z tajemnicą naszego zła i niegodziwości. Uciekamy też od siebie samych – w kłamstwo, w wieczne z siebie niezadowolenie i wstyd. Bóg który wzywa do nawrócenia, który uzdrawia naszą ślepotę, jest zarazem tym, który przywraca nam godność. Sprawia, że znów widzimy świat takim jakim jest, możemy poznawać go bez strachu i poczucia winy, które budował w nas Zły. Jesteśmy znowu wolni.
Dlaczego Jezus nie chciał, aby uzdrowieni opowiadali o cudzie innym? Może dlatego, bo prawdziwe nawrócenie jest możliwe wtedy, gdy sami go zapragniemy? Gdy sami zaczniemy Boga szukać i wierzyć, że ma moc odmienić nasze życie? Jezus nie szukał rozgłosu, nie chciał być traktowany tylko jako cudotwórca. On przyszedł człowieka wyzwolić, podnieść go z kolan, ostatecznie wyprowadzić ze śmierci.
Tak samo dziś – Bóg nie chce, abyś na chwilę zapomniał o tym, że jesteś ślepy. Chce raz na zawsze otworzyć twoje oczy.
ks. Piotr Rymuza, DA SANDAŁ
>> ĆWICZENIE NR 5
Znajdź jutro czas na 15 minut lektury Pisma Świętego. To ono ma być „światłem dla naszych stóp”, wtedy gdy przyszłość jest niejasna i niepewna. Otwórz dowolny fragment Nowego Testamentu.
>> BAJKA NA DOBRANOC
B. Ferrero, „Niewidomy”
Byłem sam w całym przedziale pociągu. Potem wsiadła jakaś dziewczyna – opowiadał pewien niewidomy hinduski chłopiec. – Mężczyzna i kobieta, którzy ją odprowadzali, musieli być jej rodzicami. Dawali jej mnóstwo rad i wskazówek. Nie widziałem jak wyglądała dziewczyna, ale podobało mi się barwa jej głosu.
– Czy jedzie do Dehra Dun? – pytałem się siebie, kiedy pociąg ruszał ze stacji. Zastanawiałem się, jak mogę nie dać po sobie poznać, że jestem niewidomym. Pomyślałem sobie: jeśli nie będę się ruszał z mojego miejsca powinno mi się udać.
– Jadę do Saharanpur – powiedziała dziewczyna. – Tam wyjdzie po mnie moja ciocia. A pan, dokąd jedzie, można wiedzieć?
– Dehra Dun, a potem do Mussoorie – odpowiedziałem.
– O, jaki pan szczęśliwy! Pragnęłabym bardzo pojechać do Mussoorie. Uwielbiam góry. Szczególnie w październiku, kiedy jest tam pięknie.
– Tak, to najlepszy sezon – odpowiedziałem, sięgając pamięcią do czasów, kiedy jeszcze widziałem. – Wzgórza usłane są dzikimi daliami, słońce jest łagodne, a wieczorem można siedzieć wokół ogniska i rozmyślać popijając brandy. Większa część letników już wtedy odjeżdża, ulice są bezludne i ciche.
Milczała, a ja zadawałem sobie pytanie czy moje słowa zrobiły na niej jakieś wrażenie, czy jedynie myślała, że jestem sentymentalny. Potem popełniłem błąd i zapytałem:
– Jak jest na zewnątrz? Ona jednak w moim pytaniu nie zauważyła nic dziwnego. Czyżby już spostrzegła, że nie widzę? Jednak słowa, które zaraz po tym wypowiedziała, pozbawiły mnie wszelkich wątpliwości.
– Dlaczego pan nie spojrzy w okno? – zapytała mnie z największą naturalnością.
Przesunąłem się wzdłuż siedzenia, starając się z uwagą odszukać okno. Było otwarte, odwróciłem się w jego stronę, robiąc wrażenie, że przyglądam się mijanym widokom. Oczyma wyobraźni widziałem telegraficzne słupy, które przesuwały się w biegu.
– Zauważyła pani – ośmieliłem się powiedzieć – że te drzewa wydają się poruszać?
– Zawsze tak się wydaję – odpowiedziała. Odwróciłem się znów w stronę dziewczyny i przez pewien czas siedzieliśmy w milczeniu. Potem powiedziałem.
– Ma pani bardzo interesującą twarz. Zaśmiała się miło wibrującym i jasnym głosem.
– Przyjemnie to usłyszeć – rzekła. – Nudzą mnie ci, który mówią, że moja twarz jest ładna!
Musisz mieć naprawdę ładną twarz pomyślałem sobie, a po chwili dodałem pewnym głosem: – Hm, interesująca twarz może być również bardzo piękna.
– Jest pan bardzo miły – powiedziała. – Ale dlaczego jest pan taki poważny?
– Już niedługo będzie pani na miejscu – stwierdziłem dość nieoczekiwanie.
– Dzięki Bogu. Nie lubię długich podróży pociągiem. Ja natomiast byłbym gotów siedzieć tak nieskończenie długo, byleby tylko usłyszeć jak ona mówi. Jej głos posiadał tak srebrzysty dźwięk jak górski strumień. Zaraz po wyjściu z pociągu zapomni pewnie o naszym spotkaniu; ja jednak zachowam ją w swojej pamięci przez pozostałą część podróży a może i dłużej.
Pociąg wjechał na stację. Ktoś zawołał i zabrał ze sobą dziewczynę. Pozostał po nie jedynie zapach. Mrucząc coś pod nosem wszedł do przedziału jakiś mężczyzna. Pociąg ruszył ponownie. Odszukałem po omacku okno i usadowiłem się naprzeciwko wpatrując się w światło, które było dla mnie ciemnością. Jeszcze raz mogłem powtórzyć moją grę z nowym towarzyszem podróży.
– Szkoda, że nie mogę być tak interesującym towarzyszem w podróży, jak to dziewczyna, która dopiero, co wyszła – powiedział do mnie, starając się nawiązać rozmowę.
– To bardzo interesująca dziewczyna – stwierdziłem. – Czy mógłby mi pan powiedzieć… czy jej włosy były długie, czy krótkie?
– Nie pamiętam – odpowiedział zdawkowym tonem.
– Przyglądałem się jedynie jej oczom a nie włosom. Były rzeczywiście piękne! Szkoda, że nie mogły jej do niczego służyć… była niewidoma. Nie zauważył pan tego?
Dwoje niewidomych, którzy udają, że widzą. Ileż ludzkich spotkań jest podobnych do tego. Ze strachu, by nie objawić tego, jacy jesteśmy naprawdę zaprzepaszczamy nieraz najważniejsze spotkanie naszego życia. A niektóre spotkania zdarzają się jedynie raz w życiu!