Ćwiczenia Adwentowe #11

cwiczenia-adwentowe

 

Znajdź przestrzeń, żeby się teraz modlić. Odłóż telefon, zamknij inne okna w przeglądarce. Spokojnie przeczytaj Słowo Boże. To słowo, które Bóg dziś kieruje do ciebie. Zadaj sobie pytanie: co to Słowo mówi mi dzisiaj? Później przeczytaj tekst medytacji i zapamiętaj ćwiczenie na jutro!

 

>> I Czytanie

>> II Czytanie

>> Ewangelia

Wiele słów pada w tej Ewangelii, ale Maryja wypowiada tylko dwa zdania. Zadaje jedno pytanie i niemal natychmiast mówi aniołowi: „Tak!”. Decyzja, którą miała podjąć nie była błaha, wręcz przeciwnie – było to najbardziej doniosłe „Tak!” w dziejach świata.

Maryja jest w Biblii kobietą zasłuchaną. Słucha Boga, słucha swego syna. Niewiele mówi. Bo nie trzeba wiele powiedzieć, by pełnić wolę Boga, by żyć w zgodzie z przykazaniami. My dzisiaj nie lubimy milczeć. Dzwoniąca w uszach – a jeszcze cześciej w sumieniu – cisza. Stan, który niejako zmusza do podejmowania refleksji o życiu, jest niezbyt chętnie przez ludzi szukany. Bo czasem boimy się tego, co w swym sercu usłyszymy o sobie. Serce nas oskarża – za naszą pychę, interesowność, za sądy nad braćmi, pożądliwość, kłamstwo. Kto chciałby tego słuchać?!

Midrasz żydowski poucza, ze Bóg dał nam dwoje uszu i jedne usta, by więcej słuchać niż mówić. Mówimy dużo, bo nas nikt nie słucha. W ten sposób „dobijamy się” do serca drugiego człowieka i udowadniamy sobie, że jeszcze żyjemy, bo to co myślimy i robimy kogokolwiek interesuje. Czasem słuchacza szukamy w rzeczywistości wirtualnej – w komputerze, czy telefonie. To maszyny stają się dziś partnerami naszej samotności. One potrafią dobrze milczeć. Bo nic nie mówią, co najwyżej „syntezują głos”.

Gdy nasze serce jest ciche, zaczyna słyszeć Boga. W Adwencie wpatrujemy się we wzór, jaki zostawiła Maryja. Spróbujmy nauczyć się słuchać. Ze słuchania rodzi się zrozumienie, ze zrozumienia – zaufanie. Bez zaufania nie miłości.

ks. Piotr Rymuza, DA SANDAŁ

 

>> ĆWICZENIE NR 11

Znajdź jutro czas, aby porozmawiać ze swoimi rodzicami i rodzeństwem.

 

>> BAJKA NA DOBRANOC

B. Ferrero, „Jak Bóg stworzył mamę”

Dobry Bóg zdecydował, że stworzy… Matkę. Męczył się z tym już od sześciu dni, kiedy pojawił się przed Nim anioł i zapytał:
– To na nią tracisz tak dużo czasu, tak?
Bóg rzekł:
– Owszem, ale czy przeczytałeś dokładnie to zarządzenie? Posłuchaj, ona musi nadawać się do mycia prania, lecz nie może być z plastiku… powinna składać się ze stu osiemdziesięciu części, z których każda musi być wymienialna… żywić się kawą i resztkami jedzenia z poprzedniego dnia… umieć pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko – od bolącej skaleczonej nogi aż po złamane serce… no i musi mieć do pracy sześć par rąk.

Anioł z niedowierzaniem potrząsnął głową:
– Sześć par?
– Tak! Ale cała trudność nie polega na rękach. – rzekł dobry Bóg – Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama.
– Tak dużo?
Bóg przytaknął:
– Jedna para, by widzieć wszystko przez zamknięte drzwi, zamiast pytać: „Dzieci, co tam wyprawiacie?”. Druga para ma być umieszczona z tyłu głowy, aby mogła widzieć to, czego nie powinna oglądać, ale o czym koniecznie musi wiedzieć. I jeszcze jedna para, żeby po kryjomu przesłać spojrzenie synowi, który wpadł w tarapaty: „Rozumiem to i kocham cię”.
– Panie – rzekł anioł, kładąc Boga rękę na ramieniu – połóż się spać. Jutro też jest dzień.
– Nie mogę odparł Bóg a zresztą już prawie skończyłem. Udało mi się osiągnąć to, że sama zdrowieje, jeśli jest chora, że potrafi przygotować sobotnio-niedzielny obiad na sześć osób z pół kilograma mielonego misa oraz jest w stanie utrzyma pod prysznicem dziewięcioletniego chłopca.

Anioł powoli obszedł ze wszystkich stron model matki, przyglądając mu się uważnie, a potem westchnął:
– Jest zbyt delikatna.
– Ale za to jaka odporna! – rzekł z zapałem Pan.
– Zupełnie nie masz pojęcia o tym, co potrafi osiągnąć lub wytrzymać taka jedna mama.
– Czy umie myśleć?
– Nie tylko. Potrafi także zrobić najlepszy użytek z szarych komórek oraz dochodzić do kompromisów.

Anioł pokiwał głową, podszedł do modelu matki przesunął palcem po jego policzku.
– Tutaj coś przecieka – stwierdził.
– Nic tutaj nie przecieka – uciął krótko Pan. – To łza.
– A do czego to służy?
– Wyraża radość, smutek, rozczarowanie, ból, samotność i dumę.
– Jesteś genialny! – zawołał anioł.
– Prawdę mówiąc, to nie ja umieściłem tutaj tę łzę – melancholijnie westchnął Bóg.

To nie Bóg stworzył łzy. Dlaczego zatem my mielibyśmy to czynić?