Ćwiczenia Adwentowe #19

cwiczenia-adwentowe

 

Znajdź przestrzeń, żeby się teraz modlić. Odłóż telefon, zamknij inne okna w przeglądarce. Spokojnie przeczytaj Słowo Boże. To słowo, które Bóg dziś kieruje do ciebie. Zadaj sobie pytanie: co to Słowo mówi mi dzisiaj? Później przeczytaj tekst medytacji i zapamiętaj ćwiczenie na jutro!

 

>> I Czytanie

>> Ewangelia

Gdy wchodzimy do ciemnego pokoju, niewiele widzimy. Gdy jednak zapalimy światło, dostrzegamy wiele szczegółów pomieszczenia. Im więcej będzie tego światła wokół nas, tym drobniejsze szczegóły rzucą się nam w oczy.

Lampą, którą zapala się w ciemnościach był dla Żydów Jan. Wtedy gdy go zabrakło, wokół znowu zapanowała ciemność. Są w naszym życiu osoby i sytuacje, które mogą wnieść nieco światła do naszego życia, nie zmienia to jednak faktu, że wciąż tkwimy w ciemnościach. Lampa może zgasnąć w każdym momencie.

W życiu nie chodzi o szukanie i zapalanie kolejnych lamp, nawet gdyby dawały światło tak mocne, jak Jan Chrzciciel. Chodzi o to, by odnaleźć źródło światła. Wówczas wszystkie mroki życia ustępują. Znikają złowrogie cienie i niezrozumiałe odgłosy naszych lęków i strapień. I nagle oglądamy nasz ponury świat, który jest bardziej kolorowy, niż nam się wcześniej zdawało. Widzimy siebie samych, takimi jakich nas stworzył Bóg – pięknych!

Jeżeli ogarnia cię smutek, czujesz się zagubiony i samotny zbliżaj się do Chrystusa, który jest prawdziwym Światłem. W Jego obecności odkryjesz prawdę o sobie, swoim życiowym powołaniu, o swoich relacjach z bliskimi i ową jedyną, wyjątkową osobą. Ciemność symbolizuje w Biblii Królestwo Ciemności, którym rządzi diabeł. Dopóki w niej trwamy, dopóty nawet nasze najszczersze próby przezwyciężenia Złego będą kończyć się fiaskiem. Szatan nie raz zapali w twoim życiu światło fałszywe – pułapkę, do której będziesz leciał niczym ćma. Zobaczysz też wiele pięknych kolorowych świateł, które będą kusić swoim pięknem.

Porzuć lampy i szukaj Boga – On jest najjaśniejszym światłem, który nigdy nie zgaśnie.

ks. Piotr Rymuza, DA SANDAŁ

 

>> ĆWICZENIE NR 19

Na początku drugiej części adwentu, bezpośrednio przygotowującej nas do Bożego Narodzenia znajdź 15 minut na zrobienie rachunku sumienia i przyjrzenie się swemu sercu. Czy jesteś gotowy na przyjście Boga? Czy nie potrzebujesz spowiedzi?

 

>> BAJKA NA DOBRANOC

B. Ferrero, „Niebieska róża”

Imperator Chin czując, że zbliża się coraz bardziej dzień jego śmierci, postanowił znaleźć męża dla swojej jedynej córki. Była ona nie tylko najbardziej elegancką, ale także inteligencją i pięknością przewyższała wszystkie dziewczęta w Imperium. Posiadała jedną wadę: za żadne skarby świata nie chciała wyjść za mąż.

Widząc jednak, jak bardzo ojcu na tym zależało, obiecała, że wyda się za młodzieńca, który podaruje jej niebieską różę. Wszyscy kandydaci, jak tylko dowiedzieli się o pragnieniu księżniczki, natychmiast zaczęli prześcigać się w tym, kto pierwszy znajdzie niebieską różę. Usiłowania większości z nich były daremne. Tych, którzy ją zdobyli, było tylko trzech.

Pierwszym z nich był kupiec, o wiele bogatszy od samego imperatora. Udał się on do największego alchemika świata, który za pomocą tajemniczych filtrów i kolorowych roztworów zmienił biały kwiat w różę o cudownym niebieskim kolorze. Nie tracąc czasu przyniósł ją czym prędzej do pałacu imperatora. Na jej widok księżniczka zbladła, a potem przyglądając się róży powiedziała : „Gdyby na tej róży usiadł jakiś motyl, zaraz by się otruł” i odrzuciła różę ze wstrętem.

Drugim kandydatem był generał imperatorskich wojsk. Poprosił najsłynniejszego złotnika świata, aby wykonał dla niego niebieską różę całą z szafiru. Kiedy księżniczka o oczach koloru nocy zawiesiła wzrok na mieniącej się aksamitnie róży, powiedziała: „Ojcze, czy ty nie widzisz, że to wcale nie jest róża, tylko zwykły szafran w kształcie róży?”.

Trzecim kandydatem był syn pierwszego ministra, młodzieniec piękny, grzeczny i sympatyczy. Nakazał wszystkim najlepszym artystom kraju, aby w przeciągu trzech miesięcy wykonali dla niego niebieską różę z jak najszlachetniejszej porcelany.

„Zatrzymam ją, ponieważ jest piękna”, powiedziała księżniczka, „ale i ona jest jedynie bibelotem”. W ten sposób i trzeci kandydat został odrzucony.

Pewnego letniego wieczoru, kiedy księżniczka podziwiała ze swego okna zachód słońca, usłyszała jakiś piękny głos. Pochodził on od pewnego młodego poety, który przechadzał się przypadkowo pod jej oknem. Nagle jego oczy spotkały się z oczyma księżniczki. Przez długą chwilę były w sobie utkwione w ciszy. Po chwili mężczyzna powiedział cicho: „Pragnę cię poślubić”.

„Ojej!” westchnęła księżniczka. „Ale ja jestem córką imperatora, i powiedziałam, że poślubię jedynie kogoś, kto przyniesie mi niebieską różę. Nikomu dotąd się to nie udało”. „To nic, znajdę ją dla ciebie”, powiedział poeta.

Następnego dnia młodzieniec zerwał białą różę i przyniósł ją imperatorowi. Ten przekazał córce śmiejąc się. Księżniczka wzięła jednak różę i powiedziała opanowanym głosem: „Och, wreszcie niebieska róża!”.

Imperatorowi na chwilę odebrało głos ze zdziwienia. Ministrowie i dworzanie zaczęli szeptać do siebie: „Przecież to wcale nie jest niebieska róża…”.

Królewna przemówiła do nich: „Czy wasze oczy naprawdę nie widzą? Ta róża jest niebieska, zapewniam was. Przypatrzcie się jej dokładnie, a zobaczycie, że ma cudowny, niebieski kolor!”.

Cały dwór zamilkł. Księżniczka poślubiła poetę i byli szczęśliwi przez całe życie.