Światło Krzyża | Rozważania Drogi Krzyżowej

Rozważania Drogi Krzyżowej środowiska akademickiego „Światło Krzyża” z 26 lutego 2016 roku, przygotowane przez ks. Piotra Rymuzę
 
Pośród gwaru wielkiego miasta zdecydowaliśmy się zatrzymać. Zostawić na chwilę to wszystko, czym tętni nasze życie. To wszystko, co jest dla nas źródłem trosk i zmartwień; to wszystko, co nas zabija. I jesteśmy tu razem. Chcemy popatrzeć się na tego, który dał się ukrzyżować i zastanowić się jeszcze raz – dlaczego?

W naszym życiu często doświadczamy bezsensu. Wystarczy choć na chwilę pomyśleć, by zobaczyć jak szybko nasze życie ulega zmianie. Jesteśmy w biegu, choć nie do końca chcemy tego, do czego tak nam spieszno. Uciekamy, choć pożądamy. Kochamy i nienawidzimy. Łatwo zgubić się w tej mieszaninie, zwłaszcza gdy serce jest młode i wciąż nienasycone.

Jezus chce zabrać Cię dziś w drogę ze sobą. Po to, żeby z tobą rozmawiać. O tym, co to znaczy prawdziwie żyć, co to znaczy być wolnym, odpowiedzialnym. O tym, co to znaczy kochać. Wejdź na tę drogę bez uprzedzeń, wzbudź w sobie teraz pragnienie modlitwy i wyciszenia.

 

Stacja I – Jezus zdradzony

Przyszedł do swojej własności, a swoi go nie przyjęli. Sprzedali przyjaźń, sprzedali miłość za marne trzydzieści srebrników. Zamiast Boga wybrali mordercę.

Czy czułeś się kiedyś zdradzony? Czy miałeś kiedyś wrażenie, że zostawiono cię tylko dlatego, bo pojawiła się lepsza opcja? … Trudna jest ta samotność. Twarze najbliższych, nagle wykrzywiają się w grymasie niezrozumienia i wszystkie pytania, trudności trzeba nieść dalej samemu. Taki był krzyż Jezusa. Nie tylko ciężki, nie tylko śmiercionośny, ale nade wszystko osamotniony. Pośród świata, który krzyczał, wyruszał w drogę sam.

I dlatego dzisiaj stojąc obok Jezusa Ukrzyżowanego, możesz rozmawiać z nim o swoim opuszczeniu i samotności. Co chciałbyś mu powiedzieć? … Najtrudniej zawsze zacząć rozmowę. Piłat nie potrafił z Jezusem rozmawiać, miał tylko wydać wyrok. Nasze sądy też potrafią zabić. Spróbuj wyrzec się swoich ocen i sądów. W cichej modlitwie powierz Jezusowi tych, których tak trudno ci dzisiaj zrozumieć i którzy ciebie nie rozumieją.

Stacja II – Jezus bierze krzyż

Czas drogi na Golgotę potraktuj jako swój czas z Jezusem, który bierze krzyż złożony także z Twoich zdrad, większych i mniejszych niewierności. Bo On wziął na siebie nasze grzechy. Przyjął je wszystkie bez narzekania.
Jaki grzech dzisiaj najbardziej cię zawstydza? Może są takie grzechy, których wciąż nie potrafisz wyznać na spowiedzi? Takie, które próbujesz pudrować, ubierać w słowa, które sprawią, że ich wypowiedzenie przed drugim i przed sobą jest szalenie trudne?

Jeżeli dziś czujesz się sobą zawstydzony, jeżeli dziś gorszysz się sobą , swoją postawą, to spróbuj zobaczyć siebie w krzyżu Jezusa. Tak jak z miłością Jezus objął krzyż, tak i ciebie dzisiaj obejmuje. I choć wszyscy patrzyli na Niego z pogardą, On na nikogo nie spojrzał w ten sposób.

Spróbuj teraz ofiarować Jezusowi swój grzech. Ten najgorszy, ten który się za tobą ciągnie. Zapytaj Jezusa, dlaczego to robi? Co z tego ma? Może nie usłyszysz odpowiedzi, może tylko się do ciebie uśmiechnie.

Stacja III – Jezus pierwszy raz upada

Pierwszy upadek Jezusa, to upadek tych ludzi, którzy grzeszą pychą. Którzy uważają siebie za bezgrzesznych. Pierwszy upadek jest zawsze zaskoczeniem, zawsze przychodzi nie w porę.

Dlaczego upadamy wtedy, gdy jest nam tak dobrze? Może dlatego, że wówczas Bóg schodzi na dalszy plan? Chętnie dzielimy się z Bogiem troskami i cierpieniem, a znacznie trudniej rozmawiać z nim wtedy, gdy przydarza się nam coś dobrego. To przecież nie Jego zasługa, tylko moja. To ja zostałem wyróżniony dobrą oceną, pracą. To dzięki temu, jaki jestem, mam tak dobre relacje z ludźmi, z dziewczyną, z chłopakiem.

Jezu idź tą drogą dalej, ale beze mnie. Ja muszę trochę odpocząć. Tyle spraw czeka na mnie za drzwiami tego miejsca. Tyle spotkań, do których Ty w tej cierniowej koronie nie pasujesz. Zawstydzasz mnie Jezu. Zawstydzasz moje niezrozumienie, moje rozproszenia, moje skoncentrowanie na sobie.

Jezus cicho przypomina ci, że patrząc tylko na siebie, łatwo przewrócisz się o kamień, których na tej drodze – którą idziemy – wyjątkowo dużo.

Stacja IV – Spotkanie z Mamą

Niezwykłe musiało być to spotkanie, z którego nie zostały żadne słowa. On wiedział wszystko patrząc jej w oczy, i ona nie musiała o nic pytać, kiedy ich spojrzenia wreszcie się spotkały. A jak wygląda moja relacja z mamą? Czy potrafię się w ogóle tak do niej zwracać? Kiedy ostatnio rozmawialiśmy?

Na co dzień, trudno nam docenić, to wszystko, co wydaje się czymś normalnym, do czego przywykliśmy. Zwłaszcza w kontekście rodziny, często zaczynamy ją dostrzegać, dopiero wówczas, gdy dzieje się w niej coś złego, lub gdy po prostu kogoś zaczyna brakować.

A gdybym już więcej nie spojrzał w oczy mamie? A gdybym już nigdy więcej nie mógł rozmawiać z tatą? Co by we mnie pozostało? Czy byłaby to tylko zwyczajna ludzka tęsknota, czy może żal, że nie wszystko załatwiłem jak należy?
Pomodlę się teraz za moich rodziców – za mamę i tatę. Podziękuję im w sercu, że to dzięki nim jestem dziś tu, gdzie jestem.

Stacja V – Spotkanie z Szymonem z Cyreny

Czy to faktycznie przypadek, że na drodze Jezusa stanął Szymon z Cyreny? A może spojrzeć inaczej na tę scenę… Czy to faktycznie przypadek, że na drodze Szymona stanął Jezus? Kto komu pomógł? Kto kogo wyzwolił z ciężaru, który tak trudno dźwigać?

Jezus w naszym życiu nigdy nie pojawia się bez znaczenia. Choć czasami traktujemy go podobnie, jak Szymon – jako kolejny problem, który trzeba rozwiązać, żeby wreszcie odpocząć.

To, że jesteś tutaj dzisiaj i że możesz z Jezusem rozmawiać, także nie jest przypadkowe. Jak myślisz, co chce ci dzisiaj powiedzieć. Którą z twoich dróg właśnie przeciął, w jakim momencie w życiu musiałeś się dziś zatrzymać, by się z Nim spotkać?

Przeproszę Jezusa, że tak często brakuje mi czasu na modlitwę, że nie zawsze mam ochotę wziąć udział w niedzielnej Mszy. Poproszę, aby częściej pojawiał się na mojej drodze i wskazywał właściwą ścieżkę.

Stacja VI – Weronika ociera twarz Jezusa

Kto by pomógł jednemu z tych braci moich najmniejszych, tak jakby mi pomagał. Wtedy, gdy pomagamy najbardziej pokrzywdzonym, najuboższym, tym którzy najbardziej cierpią, na naszym sercu zostaje odbite ich prawdziwe oblicze – oblicze Jezusa Chrystusa. Weronika za swoją pomoc otrzymała chustę z twarzą Boga.

Niezwykłe jest, że Bóg jest obecny także głęboko w tych, których świat odrzucił, których ludzie wyśmiali. W tych, na których nikt nie zwraca uwagi, których pomijamy dlatego bo śmierdzą, bo chcą pieniędzy, bo chcą zjeść. Święty Augustyn powiedział: Drżę na myśl, że któregoś dnia Chrystus przejdzie obok mnie, a ja go nie zauważę, i On już nie wróci.

Jak patrzę na tych, którzy potrzebują? Czy potrafię się dzielić, czy nie zwycięża we mnie chciwość? To trudne pytania. Ale ta stacja niesie w sobie wiele nadziei. Bo jest przypomnieniem, że mimo naszych słabości, wad i grzechów i my niesiemy w sobie wizerunek Boga.

Spróbuję teraz otoczyć modlitwą tę osobę, w której najtrudniej zobaczyć Chrystusa.

Stacja VII – Drugi upadek

Drugi upadek, to upadek tych którym brak wiary we własne siły, to upadek zniechęcenia i upadek bezsensu.

Wiele jest grzechów, wiele pokus, ale ta najgroźniejsza to lęk i strach, że nie wyjdzie, że trzeba zawrócić, uciec, schować się przed światem. To połowa tej Drogi Krzyżowej. Zwykle właśnie w połowie tracimy kontrolę, myśli nam uciekają, trudno się skoncentrować. Daleko od brzegu, a drugiego jeszcze nie widać. Ojcowie Pustyni mówili w tym kontekście o demonie południa, który potrafi zniszczyć nawet to, o co zabiegaliśmy z wielką cierpliwością.

Może teraz w życiu przeżywasz południe i nie wiesz w którą stronę trzeba płynąć dalej? Może brakuje ci już sił do wiosłowania i najchętniej zamknąłbyś oczy i obudził za tydzień, miesiąc, rok… Jezus upada pod krzyżem, aby upewnić cię, że towarzyszy ci w drodze. Upadek może być okazją, żeby się wreszcie obudzić i z nową siłą ruszać dalej.

Pomodlę się o rozeznanie mojej życiowej drogi. Poproszę, aby Jezus towarzyszył mi tam gdzie pójdę.

Stacja VIII – Jezus pociesza kobiety

Niezwykła jest ta scena w której skazaniec, ten który za chwilę zostanie złączony z krzyżem, który nie ma już sił, zatrzymuje się by pocieszyć tych, którzy płaczą.

One potrafią płakać nad nim, ale nie mają już łez dla siebie. Tak, jak i my często wiemy jak powinno zmienić się życie ludzi obok, a zaniedbujemy pracę nad sobą.

Jezus zatrzymuje się przy płaczących kobietach, by kolejny raz głosić Dobrą Nowinę: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! Bo gdyby one zrozumiały że krzyż jest tylko etapem, że jest niezbędny dla cudu wielkanocnego poranka, to pewnie zamiast płakać, śpiewałyby Hosanna Synowi Dawidowemu!

Kogo ostatni raz pouczałem? Od kogo wymagałem, jednocześnie nie wymagając od siebie? Spróbuję zastanowić się, co powinienem zmienić w sobie, żeby uświęcać tych, którzy są obok mnie.

Stacja IX – Trzeci upadek

Trzeci upadek to upadek nadziei. Zwłaszcza dla tych, których przygniata własna słabość i piętrzące się grzechy. Ojcowie Kościoła mówili, że Jezus nie upadał pod ciężarem krzyża, ale po prostu pochylał się nad tyloma ludźmi wszystkich czasów i miejsc, którzy upadali w grzechu.

Do dzisiaj nic się nie zmieniło. Jak bardzo byś nie grzeszył i niezależnie od twojej woli nawrócenia, Jezus przychodzi, by zapytać czy dasz sobie pomóc, czy pozwolisz się podnieść…

Jezus nas nie ocenia. Nie przyszedł, aby świat osądzić, ale aby świat został przez Niego zbawiony.
Zastanowię się teraz czy nie potrzebuję skorzystać z sakramentu spowiedzi, pomodlę się o dar dobrej, szczerej spowiedzi przed świętami Wielkanocnymi.

Stacja X – Jezus obnażony

Po co to zrobili? Po co zdarli z niego szaty? Czy jest jakiekolwiek usprawiedliwienie dla pozbawienia kogoś godności?

Ta stacja zawstydza tych, którzy nie szanują seksualności drugiego człowieka i swojej. Którzy zapominają o tym, że ludzkie ciało jest świątynią Ducha Świętego, w której mieszka Bóg. Którzy ciało czynią przedmiotem, tylko po to by czerpać z tego zyski, tak jak żołnierze którzy zerwane szaty podzielili między siebie niczym wojenny łup.

Zawstydza też tych wszystkich, którzy negują godność człowieka. Bo choć Jezus stał nagi wobec tłumu, to dalej był człowiekiem, a jego ciało wciąż było piękne. Nie było w nim kłamstwa, obłudy i fałszu. Prawda jest piękna.

Pomodlę się teraz za tych, którzy nie szanują ciała. Poproszę Boga zwłaszcza za te wszystkie kobiety, których ciało stało się przedmiotem rozrywki. Poproszę Boga, aby wyrwał je z sytuacji, która czasem nie jest ich wolą.

Stacja XI – Jezus przybity do krzyża

Przybili ręce, które nikogo nie skrzywdziły; przedziurawili nogi, które niosły, by głosić Dobrą Nowinę i uzdrawiać. Złączyli Jezusa z krzyżem. A my czasami boimy się nawet swojego krzyża dotknąć.

Nie uciekł, nie przestraszył się cierpienia i bólu. A świat w którym żyjemy uczy, że dobre jest tylko to, co przyjemne. Szukamy skrótów i ułatwień, tylko po to, aby się nie napracować. Oszczędności pojawiają się nie tylko w kontekście rozwoju techniki i przemysłu. Czasem nie chcemy pracować nad sobą, boimy się trudu, wyrzekając się zarazem wartości. Bo tak, jak bez krzyża nie byłoby zmartwychwstania, tak i bez zaangażowania i trudu nie da się w życiu osiągnąć tego, co prawdziwie wartościowe.

Czasem potrzeba pozmagać się ze swoimi słabościami, ze swoimi kompleksami, z tym co nas przygniata, by zobaczyć prawdziwe światło.

Ogarnijmy teraz cichą modlitwą tych, którzy zmagają się z uzależnieniami, którzy nie wiedzą już jak się z nich wyrwać. Pomódlmy się za tych, których życie zostało złączone z jakimś krzyżem, aby wystarczyło im sił, by doczekać poranka zmartwychwstania.

Stacja XII – Jezus umiera na krzyżu

Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie umarł, ale miał życie wieczne.

Stacja XIII – Jezus zdjęty z krzyża

Ciało Boga znowu znalazło się w rękach Matki. Tak jak przy narodzeniu przytuliła je do piersi. Tajemnica Wcielenia, jest bowiem nierozdzielnie wpisana w Tajemnicę Krzyża. Cisza. Przeraźliwa cisza spowiła ziemię i tych, którzy stali się świadkami niezwykłego widowiska.

A człowiek ciszy się boi. Ucieka od niej, bo brzmi złowrogo. Cisza przywołuje wspomnienia i rysuje plany na przyszłość, których nie chcemy. Można w niej usłyszeć Boga, który znowu będzie czegoś chciał, który znowu będzie powtarzał, że robię źle.

Cisza jest czasem konfrontacji z sobą, z prawdą o sobie. Może dlatego tak bardzo chcielibyśmy ją oddalić i zagłuszyć. Spróbuję teraz, trwając w ciszy pomyśleć, co Jezus chciałby mi dziś powiedzieć, o co zapytać…

Stacja XIV – Jezus w grobie

Ten grób, choć w pierwszym momencie złowrogi, stał się źródłem życia. Okazał się pusty. Ta wiadomość do dzisiaj jest źródłem wielkiej nadziei dla tych, którzy nazywają się chrześcijanami. Jednak żeby grób mógł się okazać pusty, wpierw musiało być w nim złożone ciało…

Podobnie jest z nami. Co jest dzisiaj moim grobem? Co odbiera mi życie? Jaki grzech, jaka relacja, jakie wydarzenia z mojej przeszłości? Potrzeba nazwać swoją śmierć, by mogło dokonać się zmartwychwstanie. Wówczas krzyżowa droga, która nieraz jest historią o naszym życiu, nie jest smutna i przerażająca, ale napawa nadzieją i radością, że i my kiedyś swój grób ostatecznie opuścimy.