>> Przeczytaj Ewangelię
Zacheusz jest podobny do każdego z nas na conajmniej dwa sposoby. Po pierwsze jest człowiekiem grzesznym, symbolicznie jest to ukazane przez profesję jaką się zajmuje. Celnicy byli uważani za złodziei wyzyskujących pobratymców, do tego kolaborujących z rzymskim okupantem. Zacheusz był zwierzchnikiem tej grupy, czyli niejako największym z grzeszników. Po drugie jednak w Zacheuszu jest wielka potrzeba nawrócenia, musi on „koniecznie zobaczyć Jezusa”. I w nas – nawet wobec ogromu grzechów – jest ta potrzeba, by Boga spotkać, by On nas dotknął i może wreszcie coś w naszym życiu zmienił.
Ale droga nawrócenia nie jest łatwa. Wielu, a zwłaszcza szatanowi będzie zależało, byśmy się na niej nie znaleźli. Zacheusz, który chciał zobaczyć Jezusa „nie mógł z powodu tłumu, bo był niskiego wzrostu”. Niski wzrost to nasza duchowa słabość, naszego ograniczenia, zaniedbania i grzech, który powoduje że jesteśmy mali, bo na kolanach – upodleni i poniżeni przez Złego. A tłum to wszystkie pokusy, z którymi trzeba się mierzyć. Jerycho w języku kananejskim znaczy „miasto księżycowe” – Księżyc zaś to pan nocy, ciemności – władca grzechu. Czasem cały świat jest przeciw naszemu nawróceniu. Nasze relacje ciągną w dół i odciągają od Boga, przyzwyczajenia zniechęcają do podejmowania duchowego wysiłku. I wśród tego tłumu potrzeba znaleźć swoje drzewo, na które się wespniesz i Chrystusa zobaczysz.
To drzewo to z jednej strony przestrzeń modlitwy i życia duchowego. Żeby wejść w relację z Bogiem trzeba się zatrzymać. Trzeba wyjść z wrzeszczącego „tłumu”, żeby Go usłyszeć. Ale drzewo to też symbol śmierci. Drzewa sykomorowego Egipcjanie używali do produkcji trumien. Zacheusz wchodzi na drzewo, to znaczy wchodzi do trumny. Co musiało w nim obumrzeć, by się nawrócił? Pycha, chciwość? To pytanie, które i my możemy sobie dziś zadać. Bo dla chrześcijanina śmierć to początek, a nie koniec.
Gdy Zacheusz wdrapał się już na drzewo wzrokiem spotkał go Jezus. Ewangelista używa w tym miejscu tego samego słowa, co wtedy, gdy Jezus wpatruje się w niebo przy rozmnożeniu chleba i rozmawia z Ojcem. W Zacheuszu Chrystus zobaczył Boskie podobieństwo, w Zacheuszu zobaczył syna Abrahama, któremu Bóg obiecał błogosławieństwo. Czasem my sami, inni ludzie, grzech i Zły powodują, że o tym zapominamy. Nasza droga prowadzi do nieba, do świętości. Na niej przechadza się Chrystus, nawet jeżeli wiedzie przez Jerycho.
ks. Piotr Rymuza
DA ZBAWICIEL >> SANDAŁ, piątek godz. 20.00
fb.com/prymuza