>> Przeczytaj Ewangelię
Wielkie miasto to miejsce, w którym łatwo można się schować – zamaskować w dżungli betonowych płyt i kolorowych sklepowych wystaw. Celnik nie mógł się ukryć – był największym złodziejem w mieście. Przez żydowskich pobratymców był uważany za zdrajcę. Taka osoba musiała być na językach.
Gdy Jezus przechodzi przez tłum, celnikowi udało się na chwilę ukryć. W gęstej ludzkiej masie stał się na chwilę niewidoczny. Ale po co on tu w ogóle przyszedł? Czy tylko po to żeby zobaczyć kogoś znanego? I tak jest za niski, żeby zobaczyć cokolwiek. Nie będzie się przecież przepychał do przodu – jeszcze ktoś go rozpozna…
Kluczowym momentem w tej historii jest ten, kiedy celnik wchodzi na drzewo. Robi z siebie głupca. Mały człowiek o wielkich aspiracjach. Już w tym zestawieniu czuć ironię. Całe miasto patrzyło na znanego sobie z biura podatkowego człowieka o zimnej i mrocznej powierzchowności, który nigdy nie ryzykował utraty resztek dobrego wizerunku. A teraz siedzi na drzewie…
Wielu z nas boi się o to, „co ludzie powiedzą”, jak zareagują. Jak się zachować, aby zdobyć czyjeś uznanie, czyjś uśmiech… W gonitwie za dobrym imieniem z czasem gubimy prawdę o sobie, o tym kim jesteśmy naprawdę. Co gorsza, owa nowa prawda zaczyna nam pasować – jest bardziej modna, bardziej trendy.
Celnik zaryzykował i wszedł na drzewo. Sykomora, na którą się wdrapał jest symboliczna. Daje owoce podobne do fig, które jednak praktycznie nie nadają się do jedzenia. Największym skarbem sykomory nie są jednak owoce a drewno. Bardzo mocne i trwałe. Egipcjanie wytwarzali z niego trumny. I może celnik wchodząc na drzewo wszedł do swojej trumny?
Musiało w nim obumrzeć to, co tak bardzo skupiało go na sobie. To co sprawiało, że zamiast prawdy wybierał fałsz, a zamiast wolności coraz częściej wkładał kajdany. A tak się dzieje zawsze, gdy próbujemy się do czegoś dostosować, gdy pozwalamy wlać się w formę, która jest nam zupełnie obca. Jeżeli ta ucieczka od siebie w pewnym momencie nie zostanie przerwana, nawet bardzo brutalnie, to nigdy nie staniemy się prawdziwie autentycznymi. Żeby być wolnym, coś musi w tobie umrzeć. Musisz coś stracić, by otworzyć się na dar.
Celnik otrzymał dar. Było nim spojrzenie Jezusa, który wypatrzył go w tłumie. Bo jeżeli nie chcesz być tylko „jednym z” to nawet w tłumie zostaniesz zauważony. Nawet w tłumie ktoś powie – jesteś dla mnie cenny. Dziś chce się z tobą spotkać. Nawrócenia nie da się bowiem odłożyć na drugi dzień. Nie można z nim czekać do kolejnego poniedziałku ani traktować go jako kolejnego noworocznego postanowienia. Dziś.
ks. Piotr Rymuza
>> zapraszam do Grupy Akademickiej #SANDAŁ