Ćwiczenia Adwentowe #13

cwiczenia-adwentowe

 

Znajdź przestrzeń, żeby się teraz modlić. Odłóż telefon, zamknij inne okna w przeglądarce. Spokojnie przeczytaj Słowo Boże. To słowo, które Bóg dziś kieruje do ciebie. Zadaj sobie pytanie: co to Słowo mówi mi dzisiaj? Później przeczytaj tekst medytacji i zapamiętaj ćwiczenie na jutro!

 

>> I Czytanie

>> Ewangelia

Scena z dzisiejszej Ewangelii rozgrywa się chwilę po tym, jak na górze Tabor Jezus przemienił się wobec trzech uczniów, a obok Niego ukazał się Mojżesz i Eliasz. Jeden i drugi jest uznawany w tradycji żydowskiej za ludzi, którzy nie umarli, ale zostali przez Boga wzięci do nieba. Znamy nawet opis z Ksiąg Królewskich, w którym Eliasz na ognistym rydwanie wzbija się w niebo. Izraelici wierzyli, że zanim Mesjasz wyzwoli Naród Wybrany, Eliasz ponownie przyjdzie na świat, by przygotować go dla Boga.

Żydzi mieli chyba jednak równie wielki problem z rozpoznawaniem Boga w swoim życiu, jak my mamy dzisiaj. Przyszedł Eliasz w osobie Jana Chrzciciela – zabili go, przyszedł Jezus, Syn Boży – został odrzucony.

Co to znaczy pozbawić życia Eliasza, który był „prorokiem jak ogień”? Co to znaczy pozbawić życia Chrzciciela, który był „głosem wołającego na pustyni”? To znaczy zagasić płomień i zamknąć usta. To jest śmierć za życia! Poprzestać na tym, co jest i na tym, co zaproponują inni. To ulec przekonaniu, że w życiu nic dobrego mnie już nie spotka, że nie mam już o co walczyć.

Nie chcemy „głosu wołającego na pustyni”, który wypomni nam grzech. Wolimy trwać w kłamstwie i udawaniu, że w naszym życiu wszystko dobrze, że nie potrzebujemy nawrócenia. Ten głos to jednak nie ocena czy osąd, to próba zawalczenia o to, żebyśmy zobaczyli w swoim życiu Boga, żebyśmy go nie przeoczyli. To jest właśnie Adwent. Wyczulić serce na Boga, który przyszedł i działa w świecie.

ks. Piotr Rymuza, DA SANDAŁ

 

>> ĆWICZENIE NR 13

Jutro Niedziela „Gaudete” – „Radujcie się!”. Znajdź czas, by realnie odpocząć, by zrobić coś, co będzie dla Ciebie źródłem radości. Spędź więcej czasu z rodziną, z przyjaciółmi.

 

>> BAJKA NA DOBRANOC

B. Ferrero, „Pewność”

Żył sobie kiedyś bardzo dobry człowiek o imieniu Romoletto, który zamieszkiwał w malutkim domeczku znajdującym się nad rzeką Tybr. Pewnego dnia ów człowiek zauważył, że woda Tybru przedzierała się powoli przez drzwi jego domu. Stan taki był już coraz bardziej niebezpieczny.

Jeszcze bardziej przestraszył się, gdy usłyszał radio, które co chwilę podawało komunikat: «Wszyscy mieszkający w pobliżu Tybru muszą natychmiast opuścić swoje domostwa; rzeka będzie wylewała coraz bardziej».

Romoletto był człowiekiem bardzo pobożnym i pokładał wielką ufność w Panu. Uklękł z pokorą i zaczął gorliwą modlitwę. «Panie, wybaw mnie!»

W pewnym momencie usłyszał płynący z góry głos. «Nie lękaj się, Romoletto! Nie zapomniałem o tobie!». Był to głos Pana Boga.

Romoletto wstał i jak gdyby nigdy nic zaczął wykonywać swoje codzienne obowiązki. Około jedenastej woda dotarła mu już do ramion i Romoletto musiał się przenieść na drugie piętro. Zauważył jak obok jego domu przepływała łódź ratunkowa. Strażacy, którzy go zauważyli zaczęli krzyczeć: «Szybko, uciekaj razem z nami! Pozostawać tutaj to szaleństwo!». «Nie. Mam zapewnienie z góry!», odpowiedział im ów człowiek, wskazując palcem na niebo.

O godzinie piętnastej woda zaczęła pokrywać już jego łóżko i Romoletto musiał wycofać się na strych. Przepływała następna barka i znów ktoś zawołał: «Wychodź natychmiast! Woda wciąż się podnosi!». Romoletto i tym razem odmówił ostentacyjnie: «Już ja mam swojego protektora!».

O siedemnastej piętnaście woda dochodziła już do rynien i Romoletto zmuszony był wdrapać się na dach. Przepływał znów jakiś ponton Czerwonego Krzyża i poszukiwał ostatnich zagubionych. Jednak i on na próżno usiłował zabrać ze sobą Romoletta. Przywarł mocno do komina jak rzep do psiego ogona. «Nie potrzebuję waszej pomocy. Mam kogoś, na kogo mogę liczyć».

Jednak woda wciąż wzbierała i wzbierała i… za dziesięć szósta Romoletto się utopił. Gdy tylko znalazł się w Raju zaczęły nim miotać furie. Przybiegł przed tron Pana Boga i powiedział: «Czy nie powiedziałeś mi, że będziesz o mnie myślał? Czy nie dziwi Cię to, że widzisz przed sobą topielca?». Pan Bóg przyjrzał się mu wzrokiem pełnym dobroci. «Jak to, nie myślałem o tobie, Romoletto. Przecież wysłałem ci aż trzy barki!».